W tym momencie jej oczom mógł pokazać się każdy.
Jakiś z piłkarzy Barcy, nawet Realu, kurde papież nawet to mógł być! Ale nie Neymar...
-Cześć Isabell!
Powoli zbliżał się do towarzystwa zebranego obok basenu.
-Ney! Cześć słońce!
Blondynka wyszła z basenu, owinęła się w jasno żółtą chustę i stanęła przed Neymarem, a obok niej stał jej mąż.
-Nie masz nic przeciwko, żebym kilka dni tutaj pomieszkał?
Spojrzał na nią.
-No co ty! Będzie wesoło!
Przytuliła Brazylijczyka całego przy tym go mocząc. Na szczęście nie zrobił z tego problemu.
-Chciałabym Ci przedstawić moją siostrę. Bibi.
Wskazała palcem na brunetkę stojącą w basenie. Przez te kilka chwil była zupełnie nie zauważalna. Chciała taka być.
Wtedy farbowany blondyn na nią spojrzał. Nie od razu ją poznał. Fakt, miała oklapnięte, mokre włosy, które zasłaniały jej kawałek twarzy, była kompletnie nie pomalowana. Wyglądała bardzo niewinnie i dziecinnie. Nie taką ją znał.
-Bibi?!
Podszedł do krawędzi basenu, gdy coś mu w tej pustej główce zaświtało.
Brunetka wiedziała, że ją poznał. Zrobiła kamienną minę i wyszła z basenu.
-Tak, Bibi.
Stanęła naprzeciwko niego i odgarnęła włosy do tyłu.
-No nie wierzę! To naprawdę ty?!
Nic mu nie odpowiedziała, tylko sztucznie się uśmiechnęła, zabrała swoje ciuchy i po chwili zniknęła zniknęła w murach domu.
-Wy się znacie?
Spytała zdziwiona Shakira podchodząc do syna, który akurat się obudził.
-No, jakby Ci to powiedzieć... No tak jakby ją znam. Ale nie chcę o tym teraz mówić. Pokażesz mi Gerard gdzie będę spał?
Nie było mu łatwo wracać wspomnieniami do tamtych sytuacji. Bardzo wtedy cierpiał, bardzo został zraniony. Nie dość, że stracił dziewczynę, którą jakby nie było-kochał, to jeszcze najlepszego przyjaciela.
Resztę dnia spędzili tak: Bibi w swoim pokoju słuchając muzyki, a cała reszta w salonie na kanapie. Na darmo poszły wołania Shakiry, by przyszła spędzić z nimi czas. Chciała obmyślić sobie plan, jak teraz zabawić się Neymarem. To nie było do końca normalne...
***
Następnego dnia zeszła na śniadanie. Jak zwykle na takich posiedzeniach, państwo Pique przedstawiali plan na cały dzień. Byli wszyscy, oprócz Neymara. On jeszcze spał.
-To co robicie dzisiaj? Macie jakieś obowiązki dzisiaj dla mnie?
Mówiąc to, spojrzała na Milana, który zajadał się zupką w foteliku.
-Ja jadę na dwa dni dzisiaj do Londynu. Mam sesję zdjęciową, mówiłam Ci ostatnio. Wracam jutro w południe. Więc będziesz musiała zająć się Milanem, bo Geri będzie pewnie zajęty...
-Tak troszkę będę. Po południu trening, wieczorem spotkanie z fanami. Jutro rano znów trening, a wieczorem mecz. Praktycznie w ogóle mnie w domu nie będzie.
Troszkę nie na rękę była jej ta odpowiedź. Nie widziało jej się kolejny dzień,a nawet dwa niańczenia Milana. Cóż, w sumie to po to ją tutaj ściągnęli.
***
Około godziny trzynastej została sama z Milanem. Przynajmniej tak myślała. Gerard pojechał zawieść Shak na lotnisko.
Włączyła bajkę na telewizorze wiszącym w salonie na ścianie i wzięła Milana na kolana.
Oglądali dosłownie przez pięć minut, gdy usłyszała kroki po drewnianych schodach.
-O, widzę, że niańką jesteś?
Zaczął mężczyzna schodząc po schodach.
Nic mu nie odpowiedziała, tylko oglądała bajkę dalej.
-Co słychać u Ciebie?
Usiadł na fotelu z boku pokoju.
-Tak po prostu co u Ciebie słychać? Już zapomniałeś?
Spojrzała na niego.
-Nie, nie zapomniałem, ale wybaczyłem. Nie jestem typem, który do końca życia potrafi się gniewać. Po za tym, nie mam Ci tego za złe. Wytłumaczyłem sobie wszystko z Vincente, wiem, że chciałaś po prostu zwrócić na siebie uwagę.
-Co ty pierdolisz w ogóle? Jaką uwagę na siebie?!
Ze złości aż wstała z kanapy.
-Zawsze byłaś nerwowa... Nic się nie zmieniłaś.
Mówił ze spokojem w głosie spoglądając na nią.
-Nie Tobie oceniać, czy zmieniłam się, czy nie! Gówno Cię to obchodzi!
Krzyczała na niego, a Milan tylko siedział na kanapie z przerażoną miną.
-Nie krzycz, zaraz dziecko zacznie płakać...
Próbował ją uspokoić.
-Nie uciszaj mnie idioto!
Na reakcję Milana nie trzeba było długo czekać. Słysząc krzyk, tak się przestraszył, że zaczął głośno płakać.
-I patrz co zrobiłeś!
Wzięła chłopca na ręce.
-Ja?! To ty drzesz się nawet nie wiem o co!
Wstał z fotela.
-Nie wiesz... Ty nic kurwa nie wiesz!
Krzyknęła raz jeszcze i przytulając dziecko poszła na piętro do jego pokoju.
Neymar został sam w salonie i kompletnie nie wiedział co o tym myśleć! Przecież on nic nie odpowiedniego nie powiedział, był miły, spokojny, a ona darła się na niego, jakby nie wiadomo co zrobił...
Nie wiedząc co ma ze sobą zrobić, poszedł się ubrać i wyszedł z domu. Za dwie godziny trening, będzie musiał poszwendać się po mieście, lub odwiedzić któregoś z kumpli. Woli to, niż towarzystwo Maribel...
***
-Bibi! Wróciłem!
Usłyszała krzyk Gerarda dochodzący z piętra domu. Po ponad dziesięciu minutach udało jej się uspokoić Milana, który teraz śpi. Po cichu wyszła z pokoju i zeszła do szwagra.
-Milan śpi?
Zaczął od razu.
-Tak, już jakieś pół godziny.
Oparła się o komodę stojącą w korytarzu.
-To dobrze. Dziękuję Ci raz jeszcze, że nam pomagasz.
Położył swoją rękę na ramieniu dziewczyny i przyjacielsko się do niej uśmiechnął.
-Nie ma sprawy, ale będziecie mieć u mnie dług.
Powiedziała żartobliwie.
-Tylko nie wymyśl niewykonalnego!
-Spokojnie, zawsze mam dobre pomysły. Jakoś to przeżyjecie.
Miała już zamiar iść do kuchni, po szklankę soku, gdy zatrzymał ją wysoki brunet.
-A gdzie Neymar? Zaraz na trening jedziemy.
-A nie wiem nawet, może wyszedł.
-Wyszedł?!
Zdziwił się.
-No dobra, trudno. Do zobaczenia wieczorem.
Podszedł do drzwi i wziął swoja torbę treningową.
-Możesz wpaść na stadion, jak chcesz...
Dodał i wyszedł z domu udając się w stronę samochodu.
W sumie, to nie jest taki zły pomysł. Lepiej to, niż siedzenie samej w domu.
Gdy tylko Milan się obudził, nakarmiła go, wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i po włożeniu malca do wózka, ruszyła w stronę Camp Nou.
***
Nie często bywała na tym obiekcie. Ale trudno jej trafić nie było. W całym mieście były znaki, które prowadziły do Dumy Katalonii. Na Stadiom Marzeń, na Twierdzę. Po prostu do Królestwa Barcelony i całej Hiszpanii.
Idąc chodnikami, myślała o tym, co zamierza teraz zrobić. A dokładniej o swoich zamiarach co do Neymara... Chciała zrobić drugie podejście. Drugie podejście do jego cierpienia.
Ochroniarz nie chętnie chciał ją wpuścić. Biorąc pod uwagę jeszcze to, że w środku odbywa się trening... Nieupoważnionym wstęp wzbroniony. Ale w końcu, gdy zaczęła go przekonywać, że dziecko- Milan, bardzo chce się zobaczyć z tatą i ogólnie wspomniała, że jest siostrą Shakiry i szwagierką Gerarda, to ją wpuścił. Bo w sumie jakie szkody może wyrządzić taka mała, bezbronna istotka? Oj duże, jeszcze się przekonasz...
***
Zostawiła niebiesko czarną spacerówkę w korytarzu, nie daleko tunelu prowadzącego do wejścia na murawę. Wzięła Milana na ręce i ruszyła w stronę murawy. Już z daleka słyszała śmiechy i krzyki stamtąd dobiegające. Już po kilkunastu sekundach ujrzała około dwudziestu mężczyzn ćwiczących na murawie.
Nawet nie pomyślała o tym, że może im przeszkadzać, że ich może peszyć to, że ktoś na nich patrzy. Albo po prostu, że nie może tutaj być. Z tupetem usiadła na ławce rezerwowych i założyła nogę na nogę. Milana położyła krzesełko dalej i objęła go jedną ręką. Po chwili biegł już do niej Gerard z uśmiechem na twarzy.
-Cześć Bibi.
Pocałował syna w czoło.
-Fajnie, że wpadłaś. Lepiej posiedzieć tutaj z nami, niż nudzić się samej w domu. Jak chcesz coś do picia, to idź do klubowego bufetu, powołaj się na mnie i weź co chcesz. Jest tam, też telewizor, możesz coś pooglądać. Mamy też taras widokowy, możesz obejrzeć stadion z nieco innej perspektywy oraz panoramę miasta. Właściwie to tylko najbliższą okolice, to taras nie jest zbyt wysoko, ale zawsze to coś. To co? Co wybierasz?
Spojrzał na nią po czym wypił łyk wody z butelki leżącej na ziemi.
-Wiesz, póki co posiedzę tutaj i pooglądam.
Uśmiechnęła się lekko. Lekko, ale prawdziwie. To tak rzadko jej się zdarza. Bardzo jej się spodobało, że Gerard tak się troszczy, że tak go obchodzi. W końcu poczuła, że może się między nimi ułożyć. Że serio, może być dobrze.
-Okey, to ja wracam do gry.
I już go nie było, pobiegł do kolegów z drużyny.
A jak było z jej podejściem do piłki nożnej? Do FC Barcelony? Cóż... Piłkę nożną lubiła, nawet bardzo. Potrafiła też zrobić jakieś triki z piłką. Ale jakoś specjalnie żadnej drużynie nie kibicowała. Nawet posiadanie szwagra w Barcelonie tego nie zmieniło. Lubiła sobie pograć, to wszystko. Dlatego też, gdy przyglądała się ćwiczącym mężczyznom, nie potrafiła rozpoznać nikogo, poza Gerardem i tym farbowanym blondynem- Neymarem. A co do reszty, to ich kojarzyła. Z niektórymi nawet wymieniła kilka słów. W końcu oni są wszechobecni w życiu "trójki", musiała ich kojarzyć. Ale za nic w świecie, nie mogła sobie przypomnieć ich imion. Cóż, właściwie na co to jej potrzebne?
-Chcesz Milan pograć?
Wzięła siostrzeńca na ręce i podeszła do linii bocznej boiska. Tam leżała niebieska piłka. Stwierdziła, że skoro jej nikt nie używa, to przecież nic się nie stanie, jak pogra z dzieckiem.
Postawiła chłopca na nogi i oddaliła się o około metr. Lekko kopnęła piłkę w jego kierunku. Cóż, podaniem tego nie dało się nazwać. Mils podszedł do piłki, chciał ją kopnąć, ale coś mu nie wyszło. Wylądował brzuchem na piłce i śmiał się wniebogłosy.
-Oj Milan, Milan, musimy jeszcze trochę poćwiczyć.
Niestety, nie było łatwo. Pique Junior jest jeszcze za mały na takie zabawy. Niedawno nauczyć się chodzić, nie potrafi jeszcze kopnąć piłki. Ale już niedługo. W końcu football ma we krwi, geny po takim piłkarsko uzdolnionym ojcu, w końcu muszą dać o sobie znać. Prędzej czy później, muszą.
#########
Stwierdziłam, że rozdział dość krótki, więc macie kolejny! :)
########
8. Egoistka
Po półtorej godzinie w końcu trening się skończył. I co się dzieje, gdy tak długo i intensywnie się ćwiczy? Śmierdzi się! Śmierdzi się jak skunks! A wyobraź sobie to! Do jednego pomieszczenia wchodzi dwudziestu wypoconych, mokrych i śmierdzących mężczyzn. Wyobrażasz sobie, jak tam musi cuchnąć? Aż na samą myśl mi niedobrze... No, ale oni jakoś musieli to przeżyć. W sumie, to byli już przyzwyczajeni, aż tak bardzo im to nie przeszkadzało.
-Gerard, a siostra Shak, to długo u Was jeszcze będzie?
Neymar stał przy swojej szafce owinięty tylko w biały ręcznik i szukał coś w niej.
-Bibi? Nie wiem właściwie... Pożyjemy, zobaczymy. A co, przeszkadza Ci, czy coś?
Gerard, w odróżnieniu od kolegi, był w lepiej ubrany niż on. A lepiej, w jego przypadku znaczy- czarne bokserki w czerwono żółte kropki oraz biała koszulka. W taki stroju szukał w swojej torbie treningowej skarpetek.
-Nie, tak pytam...
Wyciągnął z szafki dezodorant, którego szukał.
No skoro tak mówi, to tak chyba musi być... Wyciągnął skarpetki i zaczął kompletować cały swój strój.
-Gerard!
Usłyszał głos Valdesa.
-Z kim ty dzisiaj masz to spotkanie z fanami? Bo jakoś z głowy mi wyleciało...
Bramkarz siedział na ławce i wiązał buty.
-No ja, Pinto, Fabs i Iniesta. A co do Andresa, to nie jestem pewny. Skoro nie było go na treningu, to coś musiało się stać. Wspominał coś o chorej córce. Więc raczej będziemy we troje. A co? Chcesz się wbić do nas?
Spojrzał na kolegę.
-Nie, muszę z Dylanem do fryzjera jechać. Od kilku dni jęczy mi, że włosy wpadają mu do oczu. Jak mu mówię, żeby wziął je za ucho, to mówi, że nie, bo tak jest nie modnie i że nie będzie się koleżankom podobał. A jak mu mówię, że sam go obetnę, to ucieka. i weź zrozum to dziecko...
Wstał z ławki i wziął torbę treningową do ręki.
-Wiesz, może boi się, że zrobisz mu taką fryzurę, jak ty masz. A powiem Ci, że nie dużo masz na głowie...
Fakt, bujną czupryną to Valdes nie grzeszył.
Victor tylko z poirytowaniem spojrzał w stronę Hiszpana i po pożegnaniu się wyszedł z szatni. Teraz zostali w niej tylko Gerard, Neymar i Fabregas, który robił coś na komórce.
-Te, Fabs, wychodzisz?
Spytał Neymar, gdy we dwoje stali już przy drzwiach wyjściowych.
-Zaraz, zaraz. Idźcie już.
Skoro chce.
Poszli w stronę samochodu Pique. Powiedział Bibi, że ma tam na niego czekać. Dziewczyna zrobiła tak jak prosił ją Gerard. Gdy wyszli na zewnątrz, ujrzeli opartą o maskę samochodu brunetkę i Milana w wózku.
-Co tak długo?
Spytała od razu.
-Nie narzekaj, wsiadaj.
Otworzył samochód i zajął się zapinaniem syna w foteliku, po czym włożył wózek do bagażnika. Bibi usiadła z tyłu, obok Milana, który już prawie spał, a piłkarze Barcelony usiedli z przodu, Gerard za kierownicą. On nikomu nie pozwalał prowadzić tego samochodu. Nawet Shakira miała zakaz dotykania kierownicy. Ten samochód był tylko jego, cóż, każdy ma jakieś schizo.
Droga do domu minęła w spokoju. Bez żadnych spięć i kłótni. Bibi była bardzo miła i kulturalna, nawet w stosunku do Neymara. W końcu, to była część jej planu. Musi być dla niego miła, by znów zdobyć jego zaufanie...
Po kilku minutach byli już pod domem. Zjedli wspólnie obiad, później Gerard poszedł uspać syna, Bibi posprzątała do obiedzie, a Neymar poszedł do swojego pokoju. Nie był chętny to pomocy domowej.
***
Około godziny osiemnastej, Gerard znów wyszedł do domu. To spotkanie z fanami...
Usiadła z Milanem w pokoju. Rozłożyła mu kocyk i zabawki na podłodze i posadziła go obok nich. Sama włączyła muzykę i położyła się na kanapie. Chciała choć chwilę odpocząć, jednak to nie było jej dane. Po prawie dwóch godzinach nieobecności, do salonu wszedł Neymar.
-Nie przeszkadzam?
Wolał się upewnić, ostatnim razem niezbyt pozytywnie przyjęła jego osobę.
Dziewczyna tylko usiadła na kanapie i poprawiła fryzurę.
-Nie, siadaj.
Założyła nogę na nogę. Brazylijczyk usiadł na fotelu, naprzeciwko brunetki.
-Jak tam?
Spytała pierwsza.
-No wiesz, zależy o co pytasz.
Spojrzał na nią.
-O wszystko. Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie, było nie na miejscu. Nie gniewasz się?
Jak wyglądał jej plan w którym Neymar odgrywał główną rolę? No cóż... Chciała go jak najszybciej przekonać do siebie. Wiedziała, że ma niezbyt dużo czasu. Został jej jeszcze tutaj miesiąc, musiała zdążyć. Gdy już będzie między nimi wszystko okey, rozkocha go w sobie. Rozkocha do szaleństwa! W końcu wiedziała, jak na niego działa. Miała nadzieję, że to się nic nie zmieniło. Później, gdy już "oficjalnie" będą razem, to już coś wymyśli, by znów złamać mu serce. Tak samo mocno, jak on złamał je jej. Egoistka.
-Nie no, co ty. Nie potrafię się na Ciebie gniewać.
Odpowiedział jej z uśmiechem, po czym wstał z fotela i usiadł obok dziewczyny. Już czuł się pewniej.
-To dobrze. Wiem, że to moje zachowanie, to w Brazylii, było głupie, żałuję tego...
Chciała udać słodką i niewinną.
-Tak w ogóle, to skąd wiesz co tam się wydarzyło?
-Vincente mi powiedział.
-Tak? A co dokładnie?
Musiała się upewnić na czym stoi.
-No... Jeżeli chodzi o mnie i jego, to wszystko jest w porządku, dalej się przyjaźnimy. Nawet czasem odwiedza mnie w Hiszpanii. Powiedział mi, że go z Tobą nic nie łączyło, że ty tak po prostu zaczęłaś go całować. Ja sobie to tłumaczyłem tak, że chciałaś zwrócić na siebie uwagę, chciałaś dać o sobie znać. Zaniedbywałem Cię trochę, wiem, ale nie pomyślałem, że posuniesz się do takiego czynu... Bardzo mnie wtedy zraniłaś, tym zerwaniem... Kompletnie nie wiem ,co Cię do tego skłoniło. Bardzo cierpiałem, w ogóle nie mogłem o Tobie zapomnieć... I teraz spotykam Cię w domu Gerarda...
Opuścił głowę w dół. Dało się zauważyć, że nie jest mu obojętna. To jeszcze bardziej jej się spodobało. Wiedziała, że łatwo mu z nim pójdzie.
-Przepraszam Cię.
Przytuliła go.
-Bardzo Cię przepraszam. Ja też nie wiem dlaczego tak zrobiłam.
Wtuliła się w jego umięśnione ciało i mówiła mu do ucha.
-Bardzo mi Ciebie brakowało. Cholernie tęskniłam...
Jak można aż tak okłamywać ludzi? Mówiąc te słowa, szatański uśmiech aż sam malował jej się na twarzy. Żeby tylko nie wpadła w większe bagno, jak te kłamstwa...
-Bibi...
Brazylijczyk tego wyznania kompletnie się nie spodziewał. Schodził do salonu z myślą, że znów może zacząć się na niego wydzierać, że znów oberwie nie wiedząc za co. A tu kompletnie inna sytuacja! Wcześniej wrzeszcząca i zła brunetka, zmieniła się w miłą i kochaną osobę, która mówi mu te wszystkie ciepłe słowa i wtula się w jego ciało. Ta wersja dużo bardziej mu się podobała.
-Mi Ciebie też bardzo brakowało.
Objął ją dwiema rękami i zaciągnął się zapachem jej perfum. Nie zmieniła ich od czasu kiedy byli razem. Nadal uwodziła go swoim zapachem.
-Między nami wszystko dobrze?
Oddaliła się od niego kawałek. Siedziała przed nim i wpatrywała się w jego duże, brązowe oczy.
-A chcesz, żeby tak było?
Przegryzł dolną wargę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo!
Liczyła, że chłopak ją pocałuje. Niestety, ten tylko uśmiechnął się tym samym uśmiechem, który kiedyś sprawiał, że miękły jej nogi. Teraz, nie robi on na niej większego wrażenia. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Widząc zakłopotanie na twarzy chłopaka, przysunęła się bliżej niego i delikatnie go pocałowała. Nie sądziła, że pójdzie jej tak szybko i tak łatwo. Nie mogła wymarzyć sobie lepszego potoczenia sytuacji.
***
Resztę popołudnia spędzili we troje w salonie. Rozmawiali, śmiali się. Z każdą minutę upewniała się, że Neymarowi na niej nadal zależy. Że jej plan uda się w stu procentach i będzie łatwy jak bułka z masłem! Każdy może się mylić...
Siedzieli wtuleni w siebie na kanapie, Milan spał w łóżeczku obok, a drzwi wejściowe do domu właśnie się otworzyły.
Do salonu wszedł z wymęczonym wyrazem twarzy Gerard. Gdy ujrzał "zakochanych" stanął jak wryty!
-Coś mnie ominęło?
Był bardzo zdziwiony. Jeszcze rano się wyzywali, nie mogli spędzić przy sobie ani minuty, a teraz leżą przytuleni na kanapie. Chyba coś jest nie tak...
-Zależy o co pytasz.
Odpowiedział mu Neymar.
-Dobra, jestem za bardzo zmęczony, żeby Was ogarnąć, idę wziąć prysznic.
Machnął ręką i poszedł na piętro do łazienki.
-Bibi...
Zaczął Ney bawiąc się jej ciemnymi włosami.
-Właściwie... To...
Nie potrafił się wysłowić. To było dla niego trudne.
-Chodzi Ci o to, czy jesteśmy razem?
Chłopak tylko lekko kiwnął głową.
-A chcesz?
-To raczej ja Ciebie powinienem spytać się, czy chcesz ze mną być.
-To spytaj.
Powiedziała stanowczo.
-Chcesz ze mną być?
Spojrzał w jej czarne oczy.
-Bardzo chcę.
Przytuliła się do niego, a na jej twarzy znów pojawił się ten szatański uśmiech... Jak ona musi być wredna, żeby tak krzywdzić ludzi?
-Kocham Cię Bibi...
Usłyszała po chwili. Była po prostu tak szczęśliwa, że ten "głupek Neymar" tak szybko wpadł w jej sidła, że nie potrafiła opanować uśmiechu, który cały czas gościł na jej twarzy.
-Co się tak śmiejesz?
Neymar zauważył zadowolenie na twarzy "swojej dziewczyny" i sam też się mocniej uśmiechnął.
-Jestem po prostu szczęśliwa.
Pocałowała go.
***
Tak była szczęśliwa. Ale to nie było szczęście spowodowane posiadaniem chłopaka, uczuciem, że jest się kochanym, bo Neymar naprawdę ją kochał. Mimo, że byli ze sobą tylko kilka godzin, ale wróciło to uczucie sprzed dwóch lat. Wtedy był w niej szalenie zakochany i to wróciło. Szkoda, że nie wie, że ona tylko się nim bawi, że chce żeby znowu cierpiał...
#######
Huehuehe :D
Mi osobiście drugi rozdział bardziej się podoba, a Wam?
Rozdziałów będzie 14. Więc już połowa. Teraz będę dodawała po dwa tak jak tutaj, by szybciej to skończyć.
Prawdopodobnie dwa kolejne w niedziele :3
Podoba mi się pomysł na dodawanie dwóch rozdziałów na raz, ale fakt, że jeszcze tylko 6 sprawia, że staję się smutna... :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie chcesz zakończyć przygody z pisaniem? :*
A co do rozdziału, a w zasadzie rozdziałów, to mi też się bardziej podoba drugi. Może dlatego, że dłuższy?
Bardzo lubiłam Bibi, ale teraz chyba zmienię o niej zdanie... Jest strasznie fałszywa... Czemu tak bardzo chce znów ranić Neymara, przecież jemu na niej zależy... Ehh, wszystko zawsze komplikujesz ;/
Ale i tak Ciebie i Twoje opowiadania kocham <3 <3
Czyli jednak Neymar... I jeszcze "są" razem...
OdpowiedzUsuńDobra. Niemal do koća drugiego rozdziału myślałam, że już nic mi humoru nie poprawi. A tu ten plan Bibi! No normalnie kocham ją! Niech zniszczy życie temu "tlenionemu blondynowi" jak sama napisałaś. Wydaje mi się, że też za nim nie przepadasz, prawda? Inaczej byś tak nie pisała :D
Tak, rozgryzłaś mnie, nie lubię go :) Ale ciii....
Usuńahh ta Bibi...
OdpowiedzUsuńŻe może być taka wredna...
ale i tak mi się podoba :)
Jej już tak blisko końca...ja nie chce :c
OdpowiedzUsuńFajnie że jej kontakty z Pique są coraz lepsze :)
Mimo, że Bibi chce zrobić takie świństwo dla Neya i tak ją lubię. Nie wiem dlaczego, ale ma w sobie to coś co nie pozwala jej nie lubić. Jest świetna :)
Ale tak troszeczkę troszeczkę mi go szkoda....
Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy uda jej się wypełnić plan... Bo znając życie, uwodząc Neymara, sama się w nim zakocha i tak soooo sweet <3
Ale jeśli będzie inaczej, to i tak będzie mi się podobało :P
Bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że dogadała się z Pique i zajmuje się Milankiem :*
Ciekawa jestem, jak zakończy się ten plan Bibi...
Poinformuj :*
Czyli jednak Neymar... I jeszcze są razem!
OdpowiedzUsuńNie dobra Bibi, tak chce się zemścić na Naymarze...
Ciekawe, jak jej to wyjdzie :>
Mmm <3
OdpowiedzUsuńNiedobra Bibi ;3 Ale i tak bardzo mi się podoba :)
Fajne :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Neymar będzie cieeeerpiał! ^^
OdpowiedzUsuńNie żebym go nie lubiła, czy coś, ale lubię jak dzieje się źle.
Ogólnie rozdziały całkiem spoko :D
Żartowałam, genialne są! :P
UsuńHahhaha :D Genialne, tak wiem <3 (samouwielbienie) :D
Usuńpodobają mi się oba :3
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że kilka osób się pogniewa na Bibi... Być taką fałszywą.. Ehh... Ale i tak ją bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńByle tylko Geruś za bardzo nie cierpiał, chociaż tutaj nie o niego chodzi... Ale i tak chciałabym, żeby mu sie szczęśliwie wiodło :*
Daj znać o nowych :*
Gerard będzie bardzo szczęśliwy, obiecuję. Włos mu z głowy nie spadnie :)
UsuńNo, no , nooo :P
OdpowiedzUsuńNeymar pomieszka z Bibi... No ciekawa jestem co z tego wyniknie... Hhaha, pozabijają się! :D
Bardzo mi się podoba :D
O, a to jest bardzo dobry pomysł! Takie zbiorowe morderstwo ^^
Usuń